piątek, 30 sierpnia 2013

[18] Ellen Alpsten - Caryca



Autor: Ellen Alpsten
tytuł: Caryca
tytuł oryginału: Die zarin
wydawnictwo: Sonia Draga
data wydania: 14 września 2011
ISBN: 978-83-7508-374-3
liczba stron: 544

OPIS WYDAWCY

Fascynująca historia niewiarygodnego awansu Marty Skowrońskiej, córki chłopa pańszczyźnianego z Inflant, która została pierwszą sprawującą realną władzę carycą Rosji. Towarzyszyła Piotrowi Wielkiemu w niezliczonych kampaniach wojennych i urodziła mu tuzin dzieci, godząc się z przedwczesną śmiercią większości z nich. Walczyła o Piotra, kochała go i oszukiwała – caryca Katarzyna była kobietą o niezwykłej sile.
Doskonały portret psychologiczny prostej, ale bardzo inteligentnej, gotowej na wszystko i sprytnej kobiety, która różnymi trikami przez ponad dwadzieścia lat trzymała u swego boku najpotężniejszego władcę Rosji, tylko pozornie pozostając w cieniu.


Gdy niedawno dostałam stos książek w oczy rzucił mi się właśnie ten tytuł i wiedziałam że "Caryca" będzie pierwszą z książek do przeczytania. Opasłe tomisko nie odstraszało, a wręcz przeciwnie elektryzowało myślą "co tam może być". Raz, dwa pokonałam wszystkie przeciwności i zasiadła z kubkiem herbaty do książki.

Początek mnie wciągnął  i kompletnie pochłonął, jednak im dalej tym było gorzej. Opisy seksu, hucznych zabaw i pijaństwa na co drugiej stronie sprawiły, że poczułam niesmak i znużenie. Ileż można czytać o tym samym? Dodatkowo sam styl autorki pozostawiał wiele do życzenia, przez co niektóre fragmenty mnie męczyły mnie do tego stopnia, że musiałam odkładać książkę i robić sobie przerwy. 

Jednak gdy pominiemy powtarzające się sceny, dostajemy ciekawy obraz prostej córki chłopa pańszczyźnianego, która stała się żoną wielkiego cara, a po jego śmierci stała się pierwszą koronowaną carycą. To obraz XVIII-wiecznej Rosji pełnej sprzeczności, reform  i wojny. Obraz pokazujący różnicę między biedotą a bogatymi, między kobietami a mężczyznami. To książka ukazujące inne niż wiedza zdobyta w szkole oblicze Rosji. 

Dlatego uważam, że warto sięgnąć po egzemplarz "Carycy", bo może właśnie do nas trafi ta biografia i zmieni sposób postrzegania Rosji za czasów cara.


6/10

środa, 28 sierpnia 2013

[17] Darynda Jones - Pierwszy grób po prawej


tytuł oryginału: First Grave on the Right
seria/cykl wydawniczy: Przygody Charley Davidson tom 1
wydawnictwo: Papierowy Księżyc
data wydania: 29 sierpnia 2012
ISBN: 9788361386186

OPIS WYDAWCY
To jeden z najlepszych debiutów w gatunku romansu paranormalnego ostatnich lat,

który zbiera zarówno znakomite recenzje oraz rekomendacje od wielu najbardziej znanych autorek w tym gatunku, jak również cieszy się niezwykłą popularnością wśród czytelników na całym świecie.

 „Pierwszy grób po prawej” to początek serii o o przygodach Charley Davidson, prywatnej detektyw i kostuchy. Znakomita powieść, która spodoba się tym czytelnikom, którzy cenią powieści pełne akcji i zmysłowych relacji między bohaterami, jak również tym, którzy cenią humor podobny do Stephanie Plum.

Seria o przygodach Charley Davidson skrzy się dowcipem, dynamiczną akcją i przede wszystkim inteligencją, co wcale nie jest tak częste w tym gatunku.

„Pierwszy grób po prawej”, który jest pierwszym tomem przygód Charley Davidson, rekomendują najsłynniejsze autorki tego gatunku, m.in. J.R. Ward, Gena Showalter czy MaryJanice Davidson.

Kto to jest kostucha? Mroczna, zakapturzona postać mężczyzny, bądź kobiety? A może kościotrup, w czarnej szacie, z przerażającą kosą?

A gdybym napisała, że to seksowna, młoda kobieta, która jest detektywem. Uwierzyłabyś?

Nie? Szkoda, bo właśnie taka jest Charley Davidson - jedyna na świecie kostucha. To młoda, atrakcyjna pani detektyw, która często prócz pomocy "zwykłym śmiertelnikom", pomaga umarłym w odszukiwaniu ich morderców. I tak też jest tym razem. Charley stara się pomóc trójce prawników zamordowanych w tym samym dniu. Sprawę komplikuje fakt, że w nocy, we śnie przeżywa liczne przygody miłosne z pewnym mężczyzną, którego tożsamość stara się odkryć za wszelką cenę.

Jednak co jeśli prawda okażę się trudniejsza niż się wydaje? Co jeśli z pozoru zwykłe morderstwo, zatacza coraz większe kręgi, wciągając coraz więcej osób?

Sama Charley Davidson to pełna ciepła osoba, która stara się pomóc wszystkim wokół, przez co nieraz wplątuje się w kłopoty i naraża się na niebezpieczeństwo. Jednak nic z tych rzeczy nie pozbawia jej poczucia humoru i jeszcze większych pokładów ironii do otaczającego ją świata. Jednak to wszystko sprawia, że Charley wydaje się całkiem realna i ludzka i w niczym nie przypomina tej strasznej kostuchy, jaka tkwi w naszej wyobraźni.



8/10 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

[16] Simon Beckett - Szepty zmarłych



tytuł oryginału: Whispers of the Dead
seria/cykl wydawniczy: Dr David Hunter tom 3
wydawnictwo: Amber
data wydania: 10 maja 2011
ISBN: 978-83-241-3962-0
liczba stron: 320

OPIS WYDAWCY

David Hunter, który wie o śmierci wszystko – w niespełna rok po kolejnym śledztwie, którego omal nie przypłacił życiem – wraca tam, gdzie uczył się zawodu. Tam, gdzie „wszędzie wokoło leżały ludzkie ciała w różnym stadium rozkładu”, a „wielkie czarne litery na bramie informowały, że to Ośrodek Badań Antropologicznych, lepiej znany pod inną, mniej urzędową nazwą. Trupia Farma.”
Tam doktor Hunter ma nadzieję odzyskać wiarę w siebie i znowu „skłonić zmarłych do zwierzeń”.
Tam na prośbę swego mentora rozpoczyna dochodzenie w sprawie makabrycznego morderstwa. Dochodzenie, w którym będzie musiał wysłuchać najbardziej przerażających szeptów zmarłych. W miejscu jeszcze straszliwszym i bardziej nieludzkim niż Trupia Farma.


Właśnie zakończyłam moją przygodę z Davidem Hunterem. Co prawda "Szepty Zmarłych" to trzecia część, jednak dla mnie stała się czwartą i ostatnią. Żałuję, że wszystko się skończyło, jednak rada jestem że poznałam kolejną przygodę antropologa.

Tym razem historia zawędrowała aż za ocean, do miejsca które większość ludzi woli nie znać, do Trupiej Farmy. Dr. David Hunter próbuje na nowo odzyskać swoje dawne życie. Przypomnieć sobie co jest ważne i tak naprawdę odzyskać pewność siebie, którą zabrano mu rok wcześniej, gdy prawie stracił życie.

"Szepty Zmarłych" wydają się znacznie bardziej zagłębiać w umysł Davida. Autor poświęca mu więcej czasu niż wcześniej opisując jego zachowania, jego obawy, jego złości. Jednak nie dajmy się zmylić, chwilowy brak pewności siebie czy kilka zdań więcej o odczuciach bohatera nie sprawią, że książka straci swój urok. O nie, David zachęcany przez swojego przyjaciela i mentora Toma Liebermanna zagłębia się coraz bardziej w morderstwa i ich ofiary.

Same morderstwa nie są zwyczajne i typowe. Każdy kolejny dowód przeczy temu poprzedniemu, a gdy już wydaje się że wszystko jest jasne, pojawia się następna zagadka. W pewnym momencie jednak wydaje się że wszystko już wiadome. Morderca jest znany i teraz trzeba go złapać. Zaczyna się morderczy wyścig z życiem i czasem. Jednak, czy wszystko jest takie proste? Czy ta największa zagadka ma tak prosty finał?

Ja się nie zawiodłam. Po raz kolejny z zapartym tchem obserwowałam i kibicowałam Davidowi Hunterowi. Polubiłam postacie, rozwiązywałam zagadki i gdy ostatnie słowo zabrzmiało w mojej głowie poczułam pustkę. Oto zakończyłam przygodę z niesamowitym człowiek, który pokazał mi świat z innej perspektywy. Od dziś wiem znacznie więcej o śmierci niż jeszcze kilka miesięcy temu. Po lekturze Beckett'a ciało po śmierci to nie tylko trumna i pochówek, to znacznie więcej. To skomplikowane procesy, roje owadów i zaskakujący bieg natury.



9/10 

sobota, 24 sierpnia 2013

[15] Simon Beckett - Chemia śmierci


tytuł oryginału: The Chemistry of Death
seria/cykl wydawniczy: Dr. David Hunter tom 1
wydawnictwo: AMBER
data wydania: 2006 (data przybliżona)
ISBN: 8324124454
liczba stron: 248


OPIS WYDAWCY


Manham. Małe spokojne miasteczko. Krajobraz pozbawiony zarówno życia, jak i konkretnych kształtów. Płaskie wrzosowiska i upstrzone kępami drzew mokradła. To tu doktor David Hunter szuka schronienia przed okrutną przeszłością. Sądzi, że przeżył już wszystko to, co najgorszego może przeżyć człowiek, sądzi, że wie o śmierci wszystko. Ale śmierć, ów proces alchemii na wspak, w którym złoto życia ulega rozbiciu na cuchnące składniki wyjściowe, wdziera się do Manham. I to w niewyobrażalnie wynaturzonych formach. Jeszcze nie wiemy, dlaczego Hunter - wybitny antropolog sądowy - zaszył się tu jako zwykły lekarz. Dlaczego odmawia pomocy policji, skoro potrafi określić czas i sposób dokonania każdej zbrodni. Wiemy tylko, że się boimy. Razem z mieszkańcami Manham czujemy odór wszechobecnej śmierci. Giną młode kobiety, dzieci znajdują makabrycznie okaleczone zwłoki, ktoś podrzuca pod drzwi martwe zwierzęta, ktoś zastawia sidła na ludzi.


Pana Becketta uwielbiam, a fakt że nie musimy czytać od pierwszej części do ostatniej, sprawia że bez przeszkód i w każdej chwili możemy chwycić którąkolwiek z czterech części i zagłębić się w świat śmierci. Śmierci innej niż wszystkie, bo w swych opisach tak rzeczywistej i tak okrutnej w swym rozkładzie, że już żadne wspomnienie słowa "śmierć" nie będzie takie samo.

"Chemia śmierci" to pierwsza z książek Simona Becketta, jednak do mnie trafiła jako pozycja nr 3. Na dobrą sprawę zaczęłam od drugiej, potem była czwarta i po dłuższej przerwie trafiłam na tą której najbardziej wyczekiwałam - na pierwszą.

Tutaj spotykamy się z dr Davidem Hunter'em po raz pierwszy. Poznajemy go jako spokojnego lekarza, który z niewiadomych przyczyn porzuca wszystko co wielkomiejskie na rzecz małej mieściny pośrodku niczego. Jednak taki obrót sprawy wydaje się sprawiać przyjemność i dawać spokój młodemu lekarzowi. Jednak ten spokój nie trwa zbyt długo. Ledwie złapał oddech i znalazł przyjemną codzienną rutynę, gdy w jego życie "wchodzi z impetem" śmierć. I to nie taka zwykła. Zbiera żniwa i rani wszystkich wokół, nie oszczędzając nikogo. Straszy swym okrucieństwem małych i nastawia przeciw sobie dorosłych. Tutaj pośrodku tego chaosu okazuje się że David hunter wcale nie jest takim zwykłym lekarzem. On potrafi znacznie więcej i skrywa tajemnice które niejednego mogłyby dobić. Jednak nie poddaje się walczy i pomaga i znajduje bliskie osoby które są gotowe mu pomóc zarówno w życiu prywatnym, jak i odkrywaniu tajemnic śmierci.

Wszystko to jest otoczone faktami wprost ze stołów patologów i antropologów. Dowiadujemy się interesujących wiadomości o tempie rozkładu, zaglądamy do wnętrza umysłu kryminologa i tylko do samego końca nie potrafimy odgadnąć podstawowej zagadki - kto jest śmiercią? Kto zadaje taki ból tak małej mieścinie, kto zmienia ją na zawsze?

Jak już pisałam Beckett'a uwielbiam i dlatego każdemu i zawsze z czystym sercem polecam jego książki. Chemia Śmierci nie jest wyjątkiem, dlatego jeśli tylko lubicie dobre książki gdzie śmierć i zagadka wiodą prym, sięgnijcie po nią, a ja gwarantuje że się nie zawiedziecie. 


9/10

czwartek, 22 sierpnia 2013

[14] Charlotte Brontë - Villette. Tom 2



tłumaczenie: Róża Cetnerszwerowa
tytuł oryginału: Villette
wydawnictwo: Świat Książki
data wydania: 2009 (data przybliżona)
ISBN: 9788324711994
liczba stron: 368

OPIS WYDAWCY
Lucy Snowe już od dłuższego czasu jest związana z pensją Madame Beck. Zanurzona w rutynowych, codziennych zajęciach, nie spodziewa się od losu niczego szczególnego. Tymczasem wokół niej zaczynają rozgrywać się niezwykłe, tajemnicze zdarzenia. Co więcej w sercu Lucy zaczyna wrzeć, gdy na horyzoncie pojawiają się mężczyźni. Czy któryś z nich okaże się dla niej tym jedynym? Czy dziewczyna w końcu odnajdzie szczęście?

Ostatnie dni spędziłam na podróży do świata Lucy Snowe. Pierwszy tom nie powalił mnie na kolana, ot czułam ciągły niedosyt, czegoś mi brakowało, a akcja wydawała mi się zbyt mozolna i nudna. Dlatego do drugiej części podeszłam z rezerwą. Obawiałam się że nie wytrwam i nie dowiem się jak potoczyły się losy tej surowej i wydawać by się mogło zimnej kobiety.

Jednak autorka postanowiła ze mnie zakpić i już od pierwszych stron z przyjemnością przeniosłam się do XIX wiecznej Francji. Mogłam bliżej poznać dr Johna, jego uroczą matkę czy powrócić na pensję gdzie Monsieur Paul nadał nie szczędził złośliwości Lucy. nagle też dostałam odpowiedź na pytania które nie dawały mi spokoju po pierwszej części. Słowem zaczęło się idealnie ale... No właśnie pozostało jakieś "ale". Książka wciągnęła jednak znów mniej więcej w połowie poczułam się znużona. Autorka zwolniła, zaczęła wszystko tam dokładnie, a w dodatku nudno opisywać że chciałam odłożyć książkę i poddać się w połowie. Dodatkowo nadużywanie zwrotów "mały człowieczek" w stosunku do Monsieur Paula było wręcz irytujące. Ja nie wiem on jakimś karłem był? Bo inne wrażenie wywarłam, dodatkowo przez 3/4 książki byłam przekonana że to podstarzały pan, któremu prędzej do emerytury niż do pełni życia, więc gdy autorka wreszcie odkryła kartę przybliżonego wieku byłam szczerze zaskoczona.
Kiedy już miałam się ostatecznie poddać i przegrać rundę niehonorowo, okazało się że historia znów wciąga i przypiera ciekawe oblicze. Zjawiska nadprzyrodzone mają ciekawe wyjaśnienie, mężczyźni otaczający Lucy nie są końcowo tacy jak sobie wyobrażaliśmy, a samo zakończenie jest przyjemne dla duszy i oka czytelnika.

 Jeśli ktoś przebrnął przez pierwszą część do zdecydowanie polecam. Uważam że ta część jest lepsza od poprzedniej. Osobiście wyrzuciłabym kilka rozdziałów z jednej i drugiej części, a wtedy powstałaby świetna jednotomowa historia. Co się tyczy samej drugiej części zasługuje ona na uwagę, lecz tylko po zaznajomieniu się z poprzedniczką, bo inaczej nic nie będzie zrozumiałe.


7/10

niedziela, 18 sierpnia 2013

[13] Charlotte Brontë - Villette. Tom 1



OPIS WYDAWCY


Lucy Snowe, osierocona, bez pieniędzy i dachu nad głową, opuszcza rodzinną Anglię i rusza do Francji. Z nadzieją na znalezienie dla siebie nowego miejsca oraz źródła utrzymania trafia do niewielkiego miasteczka Villette. Szczęśliwie los się do niej uśmiecha - znajduje bowiem zatrudnienie na pensji dla dziewcząt, którą prowadzi niejaka Madame Beck. W ten sposób w życiu młodej kobiety otwiera się nowy rozdział, pełen przeżyć i wzruszeń.

Charlotte Bronte znana jest szerzej z "Dziwne losy Jane Eyre", które są zachwalane i powszechnie lubiane. Ja nie miałam przyjemności spotkać się z pozycjami tej pani, to i na „Villette” patrzyłam świeżym, ale i niepewnym okiem. Tak naprawdę nie wiedząc czego się spodziewać zagłębiłam się w świat panny Lucy Snowe, z jednej strony spokojny i melancholijny, z drugiej zaś pełen przygód jak na tamte czasy. Po pierwszych rozdziałach które czytałam z przyjemnością, nastąpiła swojego rodzaju przerwa, dłużący się czas kiedy to się zastanawiałam po co były te pierwsze rozdziały, które nie mają nic wspólnego z dalszą historią? Po co wprowadzać postać i pisać o niej przez tyle stron, a jednocześnie nie wnosić nic do samej powieści? Na niektóre moje pytania dostałam odpowiedź później, inne nadal kotłują mi się w głowie. Sama panna Lucy to osoba spokojna, samotna i nie poszukująca towarzyszy za wszelką cenę. Zdecydowanie bardziej ceni spokój od ciągłego plotkowania z innymi. To mi się w postaci podobało, była niezmienna w swojej postawie, jednak to nie ona skradła moje serce. Jej postać czasem wydawała mi się zbyt spokojna i melancholijna, dlatego moją sympatią obdarzyłam dr Johna i za każdym razem kiedy była o nim mowa z ciekawością zagłębiałam się w strony książki. Niestety długie opisy samotnie spędzanego czasu czasem mogły nużyć najbardziej zatwardziałego czytelnika. Ja sama muszę przyznać że odłożyłam książkę na kilka dni i wróciłam do niej tylko dlatego że nie lubię zostawiać rzeczy „otwartych, niezakończonych”. Na szczęście sam koniec był znacznie ciekawszy i przyjemny w odbiorze, dzięki czemu mogę chwycić za drugi tom powieści z nadzieją i ciekawością dalszych losów panny Lucy i dr Johna, który mam szczerą nadzieję pojawi się i tutaj.

7/10