niedziela, 30 czerwca 2013

[09] Jeffery Deaver - Spirale strachu




wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 2008 (data przybliżona)
ISBN: 9788374696173
liczba stron: 312




OPIS WYDAWCY


Pragnąca wrócić do normalnego życia po stracie męża młoda kobieta umawiająca się lekkomyślnie z nieznajomym; zakładnik starający się przekonać porywaczy o niedorzeczności ich pomysłu; piękna modelka walcząca z prześladującym ją maniakiem; policjant meloman szukający skradzionego na jego oczach bezcennego stradivariusa... Szesnaście przesyconych grozą historii, barwna galeria postaci od morderców i rabusiów po dociekliwych psychiatrów i zręcznych prawników, kalejdoskop zaskakujących wydarzeń, zło czające się w najmniej spodziewanych miejscach. Autor ostrzega: "w opowiadaniu wszystko się może zdarzyć".


TYTUŁY HISTORII


 1. Bez Jonathana 
2. Weekendowicz
3. Należność za długi
4. Piękność
5. Frajer
6. Punkt widzenia
7. Trójkąt
8. Świat cały jest sceną
9. Na ryby
10. Nokturn
11. Zarzut mniejszej wagi
12. Pusta kartka
13. Prezent na Boże Narodzenie
14. Razem
15. Wdowa z Pine Creek
16. Klęczący żołnierz



"Kolekcjonera kości" każdy kojarzy. Nie każdy czytał książkę, nie każdy oglądał film, jednak każdy mniej więcej wie o co chodzi. Dlatego gdy sięgając po książkę Jeffery'ego Deaver'a wiedziałam czego się spodziewać, no przynajmniej mniej więcej. Co dostałam? 16 krótkich opowiadań, w których koniec na pewno będzie innych niż przewidujemy na początku.

Te kilkunastostronnicowe nowele jak wszystko mają swoje dobre i złe strony. Dobre - to z pewnością, to że wieczorem możemy przeczytać jedną "na dobranoc", po czym odłożyć i iść spać bez zastanawiania się co dalej. No i gdy odłożymy książkę i zapomnimy o niej, nie mamy wyrzutów, że poplątamy się w akcji, po przecież każda historia jest inna i możemy w nich przebierać i wybierać do woli. Zła strona to często zbyt krótkie opisy i dialogi, człowiek wciąga się w historię, a tu go odcinają od opowieści.

Jednak już sam początek książki pokazuje, ża autor wie o czym pisze i potrafi w tych kilku stronach namieszać. *"Bez Jonathana"* to pierwsza i zarazem jedna z ulubionych historii "spiral strachu". Zaledwie kilka kartek, a tu przynajmniej dwie zaskakujące sytuacje. Kolejna świetna opowieść to *"Trójkąt"*, gdzie dopiero ostatnia strona była wyjaśnieniem i to tak zaskakującym, że zapierającym dech. Za to *"Świat cały jest sceną"* nie bardzo przypadł mi do gustu. Szekspir i język jego epoki był dość ciężki i szczerze powiedziawszy przerwałam czytanie w pewnym momencie bo nie dawałam rady, ale nie poddałam się i dobrnęłam do końca, jednak ta intryga nie należy to moich ulubionych.



7/10

sobota, 29 czerwca 2013

[08] Judith McNaught - Fajerwerki




tytuł oryginału: Remember When
seria/cykl wydawniczy: Biblioteczka pod Różą
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 2007 (data przybliżona)
ISBN: 978-83-7469-626-5
liczba stron: 440




OPIS WYDAWCY


Diana nie przypuszczała nawet, jak niezwykła będzie nadchodząca noc... Stojąc samotnie na oświetlonym blaskiem księżyca balkonie podczas Balu Białej Orchidei, Diana Foster wspomina przykre wydarzenia. Jej narzeczony porzucił ją niedawno dla bogatej Włoszki, o czym dowiedziała się z plotkarskiego czasopisma. Upokorzona przez media i otoczenie zastanawia się, dlaczego sławny i przystojny miliarder, Cole Harrison, zbliża się do niej z dwoma kieliszkami szampana...



Otwieram książkę, a w głowie zamiast pozytywnych myśli mam mętlik i za nic nie mogę się skupić na niczym. Jednak mija chwila i już zapominam o "bożym świecie" zatracając się w kolejnej miłosnej historii...
Tak w skrócie mogłabym opisać emocje związane z książką pani Judith McNaught. Jednak od początku. "Fajerwerki" to historia podzielona na dwie części, pierwsza dzieje się w 1979r, kiedy to młodziutka Diana zakochuje się po raz pierwszy. Nie jest to jednak typowa miłość bogatej nastolatki, to subtelne zabieganie o czas i uwagę stajennego, który uważał wszystkie "panienki z wyższych sfer" za zepsute małolaty. Jednak czy aby napewno wszystkie? No właśnie, Diana jako ich przeciwieństwo stała się przyjaciółką ambitnego chłopaka i kiedy gdy wydawać by się mogło że coś z tego będzie za sprawą intrygi, zupełnie nie związanej z Dianą, Cole znika z życia dziewczyny na długi czas. Część druga, właściwa, dzieje się w 1996r kiedy, właśnie porzucona przez narzeczonego Diana, "zbiera siły" na balkonie w trakcie ważnego przyjęcia. Cole, już nie zwykły stajenny, a miliarder, rozpoznaje swoją przyjaciółkę i...o nie tego Wam nie napiszę, za łatwo by było. Jednak jedno jest pewne, gdy w głowie tak sprytnego mężczyzny zrodzi się "haniebny plan" to zrobi wszystko by go spełnić, nawet upijając bezbronną kobietę by podjęła decyzję.
Co dalej? Niby banalna miłość, niby "niechciane" i przewidywalne uczucie, ale na swój sposób ujmujące i miłe dla oczu czytającego.

7/10

[07] Melissa P. - Sto pociągnięć szczotką przed snem




tytuł oryginału: Cento colpi di spazzola prima di andare a dormire
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: lipiec 2005 (data przybliżona)
ISBN: 83-7469-050-X
liczba stron: 136


OPIS WYDAWCY


„Sto pociągnięć szczotką przed snem” napisała i opublikowała, mając 17 lat.
Melissa Panarello, autorka najgłośniejszego włoskiego debiutu ostatnich lat, została ochrzczona „sycylijską Lolitą”. Książka ukazała się pod niby-pseudonimem Melissa P., ale autorka dość szybko odsłoniła swą twarz i stała się postacią publiczną. Jej pamiętnik to historia nieokiełznanego seksu, cynicznego oddawania się wszystkim napotkanym mężczyznom - kolegom, korepetytorowi, znajomym z Internetu i przypadkowym nieznajomym. To historia narcyzmu, który urasta do gigantycznych rozmiarów, historia poznawania miłości cielesnej we wszystkich możliwych odmianach i konfiguracjach, zatracenia się w seksie bez prawdziwej miłości i bez przyjemności, w oczekiwaniu na głębokie uczucia, na mężczyznę, który potrafiłby dostrzec w kobiecie coś więcej niż samo ciało.



„Sto pociągnięć szczotką przed snem” trafiło do mnie kilka lat temu, gdy w czasie wakacji wstąpiłam do wielkiego namiotu z tanimi książkami. Dziś gdy chwyciłam za książkę, zastanawiam się co mnie skusiło do tak głupiego wyboru.

Krótko mówiąc książka jest zła. Sam pomysł – pamiętnik jest w porządku, cała reszta – nie. Historia napisana językiem prostym, czasem zbyt prostym, który może zmęczyć. Bohaterka ze „zwykłej nastolatki” stała się nimfomanką, pozbawioną jakichkolwiek zasad moralnych. Zagłębiając się w historię szukamy przyczyn tego zachowania, bo przecież wszystko ma swój początek, tu go jednak brak. Ot po prostu stała się uzależniona od seksu. Książka to tak naprawdę jedynie opis kolejnych aktów seksualnych z coraz to innymi osobami, które w końcowym rozrachunku nie tworzą nawet jednolitej i sensownej treści.

Ja rozumiem że seks w dzisiejszych czasach się sprzedaje i robi coraz bardziej odważny i wulgarny. To wcale nie musi być złe, pod warunkiem że zostanie „odpowiednio podane”. Tu tego zabrakło.
Dlatego książki nie polecam, no chyba że ktoś wybitnie się nudzi.

2/10

piątek, 28 czerwca 2013

[06] Simon Beckett - Zapisane w kościach




tytuł oryginału: Written in Bone
seria/cykl wydawniczy: Dr. David Hunter tom 2
wydawnictwo: AMBER
data wydania: 2007 (data przybliżona)
ISBN: 9788324127757
liczba stron: 278



Opis wydawcy


Runa. Mała spokojna wysepka na Hebrydach, odcięta od świata miotanym sztormem oceanem. Tam doktor David Hunter - antropolog sądowy, który "wie o śmierci wszystko” i "umie skłonić zmarłych do zwierzeń” - ma odczytać ze spalonych kości przyczynę i okoliczności makabrycznego zgonu.

Jak w Chemii śmierci stajemy twarzą w twarz ze złem, wraz z bohaterem - człowiekiem, który zgłębił fizyczny proces śmierci, a mimo to nie jest ani o krok bliżej zrozumienia jej ostatecznej tajemnicy.

Jak w Chemii śmierci brytyjski młody talent Simon Beckett tworzy studium wszechogarniającego i paraliżującego strachu. W niepowtarzalny sposób - pozornie beznamiętnie relacjonując fakty, zdarzenia i chemiczne zjawiska - obezwładnia mroczną przejmującą poetyką, gdzie ludzkie uczucia współgrają z nieprzyjazną i groźną przyrodą. Simon Beckett ma rzadki dar budzenia najgłębszych emocji.

Fragment z okładki


“Większość dnia spędzam ze zmarłymi. Czasem ze zmarłymi, którzy nie żyją od bardzo dawna. Jestem antropologiem sądowym. To po części patologia, po części archeologia. To, co robię, wykracza poza jedno i drugie. Bo nawet wtedy, kiedy biologia człowieka przestaje działać, kiedy z tego, co było życiem, zostaje jedynie zepsucie, zgnilizna i stare suche kości, nawet wtedy zmarły może być ważnym świadkiem. Może opowiedzieć swoją historię pod warunkiem, że umie się ją zinterpretować. Ja umiem.Umiem skłonić zmarłych do zwierzeń.”



Z twórczością pana Beckett'a mam do czynienia po raz pierwszy. Jakoś ominął mnie fenomen "Chemi śmierci" po którą jak dotąd nie śięgnęłam. Wydawało mi się, że wielkie billboard'y reklamujące powieść świadczą o "słabym piórze" autora. "Zapisane w kościach" kupiłam ponieważ skusiła mnie okładka i fragment zapisany z tyłu okładki. Z księgarni wyszłam z nadzieją na przyjemnie spędzony czas. Nie zawiodłam się.

Już pierwsze zdania książki zaciekawiają mnie i wciągają w świat antropologii i ludzkiego ciała. Połączenie tak ściśle naukowych wywodów, z morderstwem sprawiają że nie raz i dwa skóra nam cierpnie na rękach i czujemy realne obawy. A wszystko zaczyna się na małej wyspie Runa, gdzie David Hunter przypłynął zbadać kości. Nic specjalnego w tym by nie było gdyby nie fakt że wyspa została odcięta od świata przez warunki pogodowe. Nagle to on wraz z emerytowanym inspektorem, sierżantem oraz młodziutkim policjantem muszą rozwiązać trudną sprawę. Wszystko się komplikuje, dochodzi do kolejnych zbrodni, a sprawcy jak nie było tak nie ma. Niby typowy scenariusz thrillera, a jednak sposób w jaki opisuje autor zdarzenia wciąga i nie potrafi oderwać nas od książki. Wszystko opisane jest dokładnie i rzetelnie, tak że czujemy się jak mieszkańcy Runy. Samo napięcie budowane od samego początku nie opuszcza nas nawet po ostatnim zdaniu książki. No bo co dalej? Przecież tak nie może się to zakończyć. Simon Beckett jest dla mnie mistrzem zakończenia. Nie takiego się spodziewłam, tak samo jak 99% czytających, dlatego już dziś wiem że zaraz po wypłacie wybiorę się po kolejne jego książki.

9/10

[05] J.D. Robb - Śmiertelna fantazja



tytuł oryginału: Fantasy in Death
seria/cykl wydawniczy: Oblicza śmierci
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 20 stycznia 2011
ISBN: 978-83-7648-531-7
liczba stron: 392


Opis wydawcy:


Życie na granicy dwóch światów, realnego i wirtualnego, może być niebezpieczne… Ale śmierć jest prawdziwa tylko w jednym z nich.
Porucznik Eve Dallas szuka przyczyn i sprawcy kolejnej zbrodni. Jak tym razem poradzi sobie ze śledztwem i mylącymi poszlakami?
Bart Minnock, założyciel U-Play, prężnej firmy produkującej gry komputerowe, nie może się wprost doczekać, kiedy sam przetestuje najnowszy projekt, Fantastical, przy którym prace prowadzone są w największej tajemnicy. Następnego ranka zostaje znaleziony w zamkniętym na klucz pomieszczeniu, w kałuży krwi, z uciętą głową. To najbardziej zagadkowa sprawa, z jaką zetknęła się porucznik Eve Dallas. Przyjaciółka ofiary sprawia wrażenie szczerze pogrążonej w żalu, a jego ekscentryczni, nieprzeciętnie zdolni wspólnicy z U-Play są nie mniej od niej wstrząśnięci śmiercią swojego przyjaciela. Wydaje się, że nikt źle nie życzył pełnemu entuzjazmu i werwy milionerowi. Naturalnie cudzy sukces może budzić zawiść, a wśród producentów gier, jak w każdej branży, panuje ostra rywalizacja. Chwyty poniżej pasa nie są czymś niespotykanym, o czym doskonale wie Roarke, mąż Eve i jeden z konkurentów U-Play. Ale Minnock nie był naiwny i umiał się bronić zarówno w świecie rzeczywistym, jak i wirtualnym. Eve wraz ze swoimi współpracownikami odkryją, że to, co zmyślone, ma nieodparty urok, a za porażkę płaci się życiem.




Po książkę Nory Roberts piszącej pod pseudonimem J.D. ROBB chwyciłam pierwszy raz. Szczerze. Gdybym jej nie wygrała pewnie bym nie miała o niej pojęcia. Do wyboru miałam kilka tytułów, lecz padło na "Śmiertleną fantazję" ze względu na ciekawą zapowiedź wydawcy. 

Bart to młody milioner, jeden z czterech właścicieli prężnie rozwijającej się firmy. Jest "złotym chłopcem" któremu nikt źle nie życzy. A jednak to jego znajduje porucznik Eve w apartamencie. Trójka przyjaciół z którymi Bart studiował, a z dwójkom z nich nawet znał się od urodzenia wydaje się wstrząśnięci i zaszokowani śmiercią Barta. Jednak Eva wydaje się nie wierzyć tej rozpaczy i spogląda na trójkę uważniej. Ten zabieg niestety odbiera wiele przyjemności czytelnikowi. Od samego początku mamy zawężone grono podejrzanych, a rozwiązanie zagadki wydaje się czaić za rogiem. Mało tego czytelnik ma wrażenie że sam odgadł już odpowiedź, mimo że porucznik jeszcze do tego daleko.

Są tu też wszechobecne elementy romansu, który burzy taki typowy obraz kryminału. Jednak nie jest to tu największym błędem, ponieważ idealnie komponuje się z resztą, dając wgląd w życie osobiste Eve.
Sama akcja książki toczy się w drugiej połowie XXI w, gdzie służą nam androidy, a więzienia znajdują się poza kulą ziemską. To ciekawy zabieg dające wielkie pole popisu autorce. Może stworzyć co tylko zechce, a jeśli zrobi to w sposób ciekawy zapewni sobie liczne grono czytelników. Mi się ten zabieg podoba, Roberts wykonała dobrze swoją robotę i z ciekawością czytamy o tym co też dzieje się w 2066r.

Koniec, końców, mimo że książka ma swoje słabe strony, jak język czy zbyt łatwy do odgadnięcia koniec książki, to mogę ją polecić na spokojniejsze dni. Porucznik Eve ma w sobie coś co przyciąga nas do niej. Jej ignorancja na temat mody, czy kłopoty w relacjach z przyjaciółmi są urzekające, ponieważ w roli detektywa spełnia się idealnie.

5/10

czwartek, 27 czerwca 2013

[04] Harlan Coben - Nie mów nikomu


tytuł oryginału: Tell No One
wydawnictwo: Albatros
data wydania: 2007 (data przybliżona)
ISBN: 978-83-7359-626-9
liczba stron: 352


OPIS WYDAWCY


“Od śmierci Elizabeth z rąk seryjnego zabójcy minęło osiem lat, ale młody lekarz David Beck nie potrafi o niej zapomnieć. Niespodziewanie pocztą elektroniczną otrzymuje niezbity dowód, że jego żona nadal żyje. Jak to możliwe, skoro jej ciało zostało zidentyfikowane ponad wszelką wątpliwość? Beck ignoruje ostrzeżenie 'nie mów nikomu' i próbuje dotrzeć do sedna mrocznej tajemnicy, której ślady wiodą w przeszłość. Padają następne ofiary, zagadka goni zagadkę...”

Obecnie Harlan Coben znajduje się na szczycie moich ulubionych autorów. W moim małym, prywatnych zbiorze "Nie mów nikomu" jest siódmym egzemplarzem. We wszystkich wcześniejszych egzemplarzach z tyłu okładki pisało że "Nie mów nikomu" uczynił mega gwiazdą Harlana Cobena. Musiałam sprawdzić w czym tkwi sukces właśnie tej pozycji. No właśnie w czym tkwi sukces?

Czym charakteryzuje się thriller każdy wie. Misternie uknuta intryga, wiecznie zmieniające się tropy, które na końcu i tak są "ślepą uliczką" bez wyjścia. To wszystko u Cobena dopracowane jest w najdrobniejszych szczegółach. Jednak wyróżnikiem dla mnie jest...miłość. Bo wszystko w życiu musi mieć jakiś cel i sens.

David Beck to młody lekarz, który osiem lat wcześniej stracił żonę i gdy nagle dostaje tajemniczą wiadomość z której wynika że jego żona żyje stara się zrobić wszystko żeby to wytłumaczyć. Coben pokazuje nam jak silna potrafi być miłość lecz jednocześnie tworzy intrygi, a zagadka goni zagadkę. Nie ma tu miejsca na spokojny oddech i chwilę nudy. Gdy już wejdziemy do świata Davida Beck'a nie wyjdziemy z niego aż do ostatniej strony, a i wtedy będziemy zastanawiać się jak to się stało. Bo nie ma rzeczy pewnych, prócz jednej - miłość - dla niej robimy wiele rzeczy, nawet tych najgorszych.

8/10

[03] Tess Gerritsen - Dawca


tytuł oryginału: Harvest
wydawnictwo: Albatros
data wydania: 24 maja 2013
ISBN: 978-83-7885-654-2
liczba stron: 400


OPIS WYDAWCY


“Trzymający w napięciu thriller medyczny mistrzyni tematu, głównej konkurentki Robina Cooka i Michaela Palmera. Doskonała lektura zwłaszcza dla tych, którzy mają wątpliwości co do funkcjonowania służby zdrowia... Dwie osoby gotowe do operacji i tylko jedno serce, które można przeszczepić. Gdy doktor Abby DiMatteo podejmowała decyzję, by dokonać przeszczepu u umierającego siedemnastolatka, nie przypuszczała, że wywoła tym lawinę wydarzeń. Kim jest czterdziestosześcioletnia, bogata kobieta, która, wedle przełożonych, winna była otrzymać narząd? Tego Abby nie wie. Wie jednak, że coś jest nie w porządku - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawia się drugie serce i operacja może się odbyć. Cud? To mało prawdopodobne. W wyniku podjętych decyzji, pracę traci przełożona kobiety, a sama Abby zaczyna stawiać sobie niewygodne pytania. Czy to możliwe, że narządy do transplantacji pochodzą z nie do końca legalnych źródeł? Gdzie leżą granice etyki lekarskiej?”

Kto dziś wierzy i ufa służbie zdrowia? Kto w pełni popiera jej działania? Ja zostałam wychowana w poszanowaniu tej instytucji, moi rodzice od zawsze są z nią związani. Jednak ja też wiem swoje i w niejednej kolejce się wystałam.

I właśnie tu rodzi się pytanie na jak wiele jesteśmy wstanie pozwolić by dostać coś wcześniej. Czy pieniądze i stanowisko są lekiem na wszystko?

Bo Abby DiMatteo ma wszystko, jest młodą stażystką w szpitalu, ma ukochanego, z którym dzień w dzień stawa przy stole operacyjnym, świetne perspektywy. I nagle wszystko się zmienia, jedna decyzja o przeszczepie zmienia wszystko. Nagle z tryumfatorki staje się zwierzyną. Gdy wraz z przełożoną postanowiła że serce powinien dostać inny, bardziej potrzebujący pacjent, jej świat staje na głowie. Z dnia na dzień musi poradzić sobie z pozwami, przełożonymi, a nawet morderstwem. Wszystko zaczyna zataczać coraz szersze kręgi. Jedno serce ujawnia przez młoda kobietą wiele tajemnic, sekretów mrocznych i przerażających. Bo czy to możliwe, żeby istniał handel narządami i to tak blisko niej? Czy możliwe żeby najbliżsi pracownicy przez tyle czasu zatajali prawdę? A może jednak to wybujała fantazja lekarki na skraju załamania?

Tess Gerritsen nie daje nam złapać oddechu. Od początku rzuca na głęboką wodę, pokazuje okrutny świat medycyny i uświadamia że nie wszystko jest takie proste i dobre jak myśleliśmy. Wprowadza nas w stan napięcia i nie odpuszcza do ostatniej strony, a i wtedy gdy dobrniemy do mety zastanawiamy się jak to możliwe. A może to wszystko nie jest fikcją i taka okrutna rzeczywistość nas otacza? To pytania zostaje w naszej głowie i każe zatrzymać się nas słowami "służba zdrowia", bo czy aby na pewno "służba"?

Osobiście książka mi się spodobała i jestem pewna, że sięgnę po niejedną książkę tej autorki. Wam również to polecam


8/10

środa, 26 czerwca 2013

[02] cecelia Ahern - P.S. Kocham Cię


 
 

tytuł oryginału: P.S. I love you
wydawnictwo: Świat Książki
data wydania:  2008 
ISBN: 9788324710317
liczba stron: 456

Opis wydawcy

Życie Holly i Gerry`ego było idealne - szczęśliwe małżeństwo, dom w Dublinie, oddani przyjaciele, wspaniała rodzina. Mieli świat u swych stóp. Tak przynajmniej sądzili. Dlatego gdy Gerry niespodziewanie umiera, życie Holly rozpada się na kawałki. I oto okazuje się, że jej dowcipny mąż zostawił dziesięć listów, a w nich dziesięć poleceń, które Holly musi wykonać. Z pomocą zwariowanych przyjaciół i kochającej, choć nieco ekscentrycznej rodzinki, Holly przekonuje się, że los szykuje dla niej jeszcze wiele niespodzianek.



Do dziś pamiętam plakaty reklamujące film P.S. Kocham cię, zewsząd atakujące mnie na przystankach. Byłam odporna na ich urok. Zachwyty nad książką pełną łez spływających po policzkach czytających sprawiło, że zanim przeczytałam, to wyrobiłam sobie zdanie - negatywne niestety. Jednak gdy przyjaciółka mamy pożyczyła mi tą książkę stwierdziłam że muszę ją przeczytać, zobaczyć co w niej takiego cudownego
.
Pierwsze strony nie potrafiły mnie wystarczająco wciągnąć. Męczyłam się, ale nie poddałam. Potem bylo lepiej. Historia 10 listów zostawionych przez niezyjącego męża i możliwość ich otwarcie w konkretnym czasie, spowodowało że i ja zaczęłam z niecierpliwością oczekiwać kolejnego zadania dla Holly. W tym trudnym okresie dla głownej bohaterki byli jej przyjaciele Denise i Shanon oraz John, tak samo jak rodzina. Ta książka pokazuje nam jak ważne jest wsparcie najbliższych w tym ciężkim dla nas czasie, po stracie najbliższej osoby. Jak to bywa w amerykańskich książkach Holly znajduje pracę, radość życia, a nawet pomaga bratu który przechodzi ciężki okres - słowem wraca do życia.

Książka ta podnosi nas na duchu, ponieważ daje pewność, że po ciężkim czasie przychodzi słońce.


7/10

[01] Stephen King - Carrie

                               

tytuł oryginału: Carrie
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania:  2011  
ISBN: 978-83-7648-571-3
liczba stron: 169


Wstyd się przyznać, ale jeszcze nie czytałam King'a. Wydawało mi się że to nie dla mnie, że na zawsze utknę w świecie miłosnych opowieści. Bleh, wyrosłam z tego i cukierkowate historie zamieniłam na kryminały i thrillery. Jako, że z królem literatury grozy przygodę dopiero zaczynam, wybrałam jego pierwszą książkę. Po co zaczynać od końca, widzieć pełną perfekcję, skoro można przygodę przeżywać stopniowo, z każdą książką zagłębiać się w jego styl i charakter.

Wydawca na okładce pisze :


 "Carrie White jest inna niż jej rówieśnicy. 
 Nie chodzi na prywatki, nie interesują się nią chłopcy, stanowi obiekt kpin i docinków. Matka - religijna fanatyczka - za wszelką cenę usiłuje uchronić ją przed grzechem. Pewnego razu Carrie się jednak buntuje i idzie na szkolny bal. Gdy tam pada ofiarą okrutnego żartu, rozpętuje się piekło... dziewczyna jest telekinetą o olbrzymiej mocy, której postanawia użyć, by zemścić się na prześladowcach. Ci, którzy ją dręczyli, gorzko tego pożałują."



Taka zapowiedź dała mi nadzieję na ciekawą i pełną napięcia historię. Czy się zawiodłam? Nie sądzę. Carrie poznajemy jako nastolatkę z problemami. Fanatycznie religijna matka, wyśmiewające każdy ruch koleżanki i nauczyciele obojętni na los dziewczyny. Czy może być coś potworniejszego dla psychiki młodej dziewczyny. Każda dziewczyna wie, że nie. Jednak nadprzyrodzone moce którymi obdarzona jest Carrie wydają się dla niej jak wybawienie. Są zapłatą za lata upokorzeń i kumulacją wielkiej frustracji. Jednak tak wcale nie musi być. W końcu brzydkie kaczątko zostaje zaproszone na bal, ma szansę przemienić się w pięknego łabędzia. Jednak w stawie pełnym podłych kaczek czychających na potknięcie przemiana nie jest możliwa, a staje się jedynie kolejną porażką kaczątka. Jednak punkt zapalny katastrofy, rozlewu krwi ma miejsce wcześniej, o zgrozo też w momencie rozlewu krwi - pierwszej miesiączki.

 Atutem książki jest też wprowadznie relacji świadków, fragmentów książek, dzienników. Sprytnie splątane z właściwą historię dodają autentyzmu historii, jednocześnie zapowiadając przyszłe wydarzenia. Te "oficjalne dokumenty", tak licznie cytowane potęgują nasz strach i grozę. W obliczu tej narracji horrorem wydają się nie zdarzenia, lecz postacie. Skrajnie religijna matka dręcząca dziecko, "koleżanka" pragnąca zemsty i zepsucia jedynego pięknego fragmentu życia dziewczyny, czy w końcu nauczyciele tak bierni tragedii dziejącej się od lat.

 Dlatego mogę polecić książkę każdemu kto chce zobaczyć ostateczną katastrofę oprawców i siłę nadprzyrodzon ych zdolności, oprawionych w ciekawą narrację i mgłę grozy i paniki siejącej przez innych.


7/10