sobota, 29 czerwca 2013

[07] Melissa P. - Sto pociągnięć szczotką przed snem




tytuł oryginału: Cento colpi di spazzola prima di andare a dormire
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: lipiec 2005 (data przybliżona)
ISBN: 83-7469-050-X
liczba stron: 136


OPIS WYDAWCY


„Sto pociągnięć szczotką przed snem” napisała i opublikowała, mając 17 lat.
Melissa Panarello, autorka najgłośniejszego włoskiego debiutu ostatnich lat, została ochrzczona „sycylijską Lolitą”. Książka ukazała się pod niby-pseudonimem Melissa P., ale autorka dość szybko odsłoniła swą twarz i stała się postacią publiczną. Jej pamiętnik to historia nieokiełznanego seksu, cynicznego oddawania się wszystkim napotkanym mężczyznom - kolegom, korepetytorowi, znajomym z Internetu i przypadkowym nieznajomym. To historia narcyzmu, który urasta do gigantycznych rozmiarów, historia poznawania miłości cielesnej we wszystkich możliwych odmianach i konfiguracjach, zatracenia się w seksie bez prawdziwej miłości i bez przyjemności, w oczekiwaniu na głębokie uczucia, na mężczyznę, który potrafiłby dostrzec w kobiecie coś więcej niż samo ciało.



„Sto pociągnięć szczotką przed snem” trafiło do mnie kilka lat temu, gdy w czasie wakacji wstąpiłam do wielkiego namiotu z tanimi książkami. Dziś gdy chwyciłam za książkę, zastanawiam się co mnie skusiło do tak głupiego wyboru.

Krótko mówiąc książka jest zła. Sam pomysł – pamiętnik jest w porządku, cała reszta – nie. Historia napisana językiem prostym, czasem zbyt prostym, który może zmęczyć. Bohaterka ze „zwykłej nastolatki” stała się nimfomanką, pozbawioną jakichkolwiek zasad moralnych. Zagłębiając się w historię szukamy przyczyn tego zachowania, bo przecież wszystko ma swój początek, tu go jednak brak. Ot po prostu stała się uzależniona od seksu. Książka to tak naprawdę jedynie opis kolejnych aktów seksualnych z coraz to innymi osobami, które w końcowym rozrachunku nie tworzą nawet jednolitej i sensownej treści.

Ja rozumiem że seks w dzisiejszych czasach się sprzedaje i robi coraz bardziej odważny i wulgarny. To wcale nie musi być złe, pod warunkiem że zostanie „odpowiednio podane”. Tu tego zabrakło.
Dlatego książki nie polecam, no chyba że ktoś wybitnie się nudzi.

2/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz